Działania na szkodę pracodawcy – co potrafią zrobić pracownicy?
Kradzież towaru z magazynu czy sklepowej półki to najczęstszy przykład tego, jak na szkodę pracodawcy działają pracownicy. Niestety nie jest to jedyny problem związany z nieuczciwością pracowników, z jakimi borykają się pracodawcy. Na jakie sposoby pracownicy oszukują swoje firmy? Na czym przedsiębiorstwa tracą najwięcej?
Szpiegostwo przemysłowe na dużą i małą skalę
Choć słowo „szpiegostwo” kojarzy się nam z Jamesem Bondem czy Matą Hari, to w rzeczywistości szpiedzy przemysłowi to wcale nie jest śmietanka wywiadu czy specjalnie wyszkoleni detektywi (choć tak bywa). Typowy akt szpiegostwa przemysłowego to po prostu wyniesienie z biura listy klientów, odsprzedanie planów produkcyjnych czy wzorów przemysłowych, skopiowanie części kodu aplikacji z ważnymi funkcjonalnościami.
Szpiedzy wcale nie muszą być wysoko postawionymi pracownikami, a firmy, które zostały zinfiltrowane, wcale nie muszą o tym wiedzieć. Przekona was o tym ta historia:
Początki XX wieku. Do Ameryki, kraju ogromnych wtedy możliwości, przyjechało pięciu Czechów. Przemysł amerykański prężnie się rozwijał, pojawiały się pierwsze maszyny usprawniające produkcję. Każdy z Czechów zatrudnił się w jednej z fabryk z obuwia. Pracowali prawie rok jako zwykli pracownicy, operatorzy maszyn. Jednym z nich był Tomas Bata – twórca największej i najprężniej działające w XX wieku europejskiej marki obuwia. Pozostała czwórka to jego wierni pracownicy, którzy na zlecenie pracodawcy obserwowali każdą maszynę i notowali każdy proces produkcyjnyi.
Czy można całą piątkę nazwać szpiegami przemysłowymi? Jak najbardziej. Czy którykolwiek z szefów amerykańskich firm dowiedział się o tym, że ich przedsiębiorstwa posłużyły do budowy największego obuwniczego imperium nie tylko na Morawach, ale później w całej niemalże Europie? Raczej nie.
Głośnych spraw, a których pracownicy wynieśli czy sprzedali poufne informacje firmowe są setki. W latach 90.tych do firmy Boeing dołączył nowy pracownik – Kenneth Branch, który odszedł z firmy Lockheed Martin (amerykański koncern zbrojeniowy). Wraz z nim biuro firmy opuściło 25 tys. dokumentów, które pozwoliły Boeingowi wygrać 75% przetargów wojskowych w kolejnych latach.
W 1997 roku Steven Luis Davis, który pracował przy projekcie najnowszej maszynki do golenia dla Gilette, wysłał faksem i e-mailem plany nowej maszynki do firm Bic, American Safety Razor i Warner-Lambert (właściciele marki Wilkinson Sword). Co ciekawe, nie zrobił tego dla pieniędzy. Po prostu był zły na swojego managera i nieco sfrustrowany niską pensją.
W 2010 roku dwóch managerów (level executive) sieci hotelowych – Starwood i Hilton, tak się zaprzyjaźniło, że wymienili się planami rozwoju swoich hoteli. W sumie przesłali sobie ponad 100.000 dokumentów. Prezesi obu sieci zachodzili w głowę, dlaczego nie uda się im prześcignąć konkurencji.
Choć o tym historiach słyszymy najwięcej, to wcale nie trzeba być wielką firmą, by mieć w swoich szeregach szpiega. Wprost przeciwnie. Mniejszym firmom często wydaje się, że im to nie grozi, a tymczasem pracownik może wynieść firmowe dane za kilka tysięcy złotych lub nawet całkiem za darmo, tylko dlatego, że jego szef go denerwuje bądź odmówił mu urlopu.
Nielojalny pracownik – co na to prawo?
Według Kodeksu Pracy (art. 101), pracownik nie może świadczyć usług konkurencyjnych względem pracodawcy. Nie może też być zatrudniony w firmie konkurencyjnej (jednocześnie). Dzieje się tak wtedy, kiedy pracodawca podpisze z pracownikiem umowę o zakazie konkurencji. Jeśli takiego dokumentu nie ma, to w zasadzie Kodeksowe regulacje z art. 101 nie mają skutków prawnych, choć mogą być podstawą do wypowiedzenia umowy pracownikowi z zachowaniem okresu wypowiedzenia.
Aby jednak pracodawca mógł wykonać jakikolwiek ruch (czyli zwolnić pracownika lub zażądać od niego odszkodowania, jeśli w wyniku nielojalności poniósł szkodę), to musi wiedzieć o tym, że pracownik był nielojalny.
Bardzo często zaś takiej wiedzy po prostu nie posiada.
Szkodnik wewnętrzny, czyli pracownik w roli trutnia
Pracownik, który odsprzeda plany czy technologie, firmy może doprowadzić do jej upadku. Nieco mniej groźny, ale równie niepożądany jest pracownik, który wprawdzie nie działa na szkodę firmy globalnie, ale podgryza ją w mikroskali – od środka, poprzez markowanie pracy.
Jasnym jest to, że w każdej firmie są pracownicy mniej i bardziej efektywnie. Mniej i bardziej pracowici. Czasem jednak zdarzają się pracownicy, którzy:
- W trakcie wykonywania zadań służbowych realizują zlecenia dla innych firm, własnych klientów,
- Rozwijają własny biznes w godzinach pracy,
- Udają chorobę i biorą zwolnienie lekarskie by albo wykonywać pracę dla innej firmy, albo robić remont w domu, a nawet by wyjechać na wakacje.
Do nieco mniej szkodliwych, jednak nadal nieetycznych, zachowań należą:
- Częste spóźnianie się do pracy,
- Załatwianie prywatnych spraw w godzinach pracy,
- Przychodzenie do pracy po spożyciu alkoholu.
Z przeprowadzonych przez CBOS badań, które organizowane są co pięć lat, wynika że rośnie przyzwolenie pracowników na takie zachowania. Obecnie 15% pracowników nie widzi problemu w spóźnieniach, a 20% w załatwianiu prywatnych spraw w godzinach pracy.
Jak się zabezpieczyć przed pracownikami działającymi na szkodę firmy?
Specjaliści bezpieczeństwa IT doradzają wprowadzenie takich zabezpieczeń, które uniemożliwią bądź maksymalnie utrudnią wyniesienie firmowych danych – w niektórych firmach obowiązuje zakaz stosowania pendrivów (a możliwość transferu plików jest zablokowana), uniemożliwia się modyfikowanie plików i przesyłanie ich przez prywatną pocztę na zewnątrz, monitoruje się używane przez pracowników aplikację, dostęp i wykorzystanie drukarki . Prawda jest jednak taka, że jak pracownik będzie miał wystarczająca motywację do tego, by dane wynieść, to i tak je wyniesie.
Specjaliści HR doradzają stworzyć takie miejsce pracy, w którym pracownik po prostu będzie chciał pracować i nie zdecyduje się na podjęcie ryzyka szpiegostwa z lęku przed utratą pracy. Pracownicy zachowujący się nieetycznie stosują też różnorodne mechanizmy obronne, które mają pomóc im poradzić sobie z poczuciem winy i usprawiedliwić nieetyczne zachowanie. Należą do nich:
- Zaprzeczenie ofiary („nie płaci mi wystarczająco, zasługuje na to”),
- Zaprzeczenie zbrodni („firma i tak ma duże zyski, nic nie straci, jak wyniosę listę klientów”),
- Zaprzeczenie odpowiedzialności („muszę zmienić pracę i nie mam wyjścia, każą mi przynieść klientów ze sobą”),
- Zaprzeczanie sensowności reguł etycznych („ta technologia powinna być dostępna dla wszystkich, a nie służyć jednej korporacji”).
Pracownicy, którzy dobrze czują się w swojej firmie, lubią swoją pracę, szanują kolegów, przełożonych i nie mają poczucia krzywdy i niesprawiedliwości będą mniej skłonni do stosowania wymówek i podejmowania nieetycznych zachowań.
Dodatkowo warto zadbać o to, by w firmie zatrudnić osoby uczciwe, których moralność i etyka nie pozwolą na takie działania. Tylko jak to zrobić? Metod jest kilka – od mniej do bardziej wiarygodnych.
Do najbardziej efektywnych należą jawne testy uczciwości (tzw. integrity tests), niektóre testy osobowości oraz badanie wariograficzne. Żadne z nich nie da gwarancji czy pracownik w przyszłości będzie nieuczciwy, ale każde może dać wskazówki na temat tego, jakie są postawy etyczne kandydata oraz (w przypadku badania wariografem) czy pracownik wcześniej już dopuścił się zachowania nieetycznego.
Badanie wariografem może powiedzieć nam między innymi:
- Czy pracownik kiedykolwiek wziął fałszywe zwolnienie lekarskie,
- Czy wyniósł z biura listę klientów,
- Czy przyszedł do pracy pod wpływem alkoholu,
- Czy dokonał przywłaszczenia mienia firmy.
Mając taką wiedzę rekruter czy manager mogą podjąć bardziej racjonalną decyzję dotyczącą zatrudnienia.
Dowiedz się więcej na temat tego, co można zbadać za pomocą badań wariograficznych dla kandydatów do pracy.
i Historia zaczerpnięta z książki Gottland, Mariusz Szczygieł, 2006 Wydawnictwo Czarne.